Ministerstwo Rozwoju przedstawiło rewolucyjny plan reformy ZUS dla przedsiębiorców. Celem jest - jak podaje - obniżenie składek ZUS. Aby zachęcić do wyjścia z szarej strefy, no i żeby zachęcić do prowadzenia działalności gospodarczej. Również po 24 miesiącach prowadzenia działalności. Zmiany mają wejść od 01.01.2018 roku.
Chodzi o to, że nowe firmy, przez pierwsze 24 miesiące od momentu rejestracji działalności gospodarczej płacą tzw. "mały ZUS". Wynosi on około 500 zł miesięcznie i jest to kwota ryczałtowa, niezależnie od przychodu i dochodu. Po 24 miesiącach następuje zatrzęsienie: te same składki, powiększone jeszcze o obowiązkowy od tego momentu Fundusz Pracy, rosną do kwoty niemal 1200 zł.
Dlaczego ściema.
Jak podaje Ministerstwo Rozwoju, koniec z nadmiernymi obciążeniami ZUS. Pan minister przygotował projekt zmian. Na lepsze jak się zdaje. Niestety się zdaje.
Otóż według projektu, podstawą liczenia składek ma być... przychód. Tak, to - niestety - nie pomyłka. Każdy przedsiębiorca będzie płacił ZUS po owych 24 miesiącach w zależności od przychodu (nie dochodu, tylko przychodu). I tak, za każde 200 zł przychodu (nie dochodu) będzie płacił 32 zł składki ZUS. Ubezpieczenia społecznego oczywiście. Do tego ubezpieczenie zdrowotne w obecnej wysokości. Oznacza to, że przedsiębiorca uzyskujący przychód w wysokości już 5000 zł miesięcznie, będzie obciążany składkami ZUS dokładnie w obecnej wysokości. Dlaczego ściema:
1) po pierwsze, przedsiębiorcy wykonujący działalność handlową, nigdy nie otrzymają żadnej ulgi. Z uwagi na to, że podstawą będzie przychód ze sprzedaży, a nie dochód, a więc jeśli przedsiębiorca sprzeda towar za przykładowo 11 tys zł, który chwilę wcześniej kupił za 10 tys zł (dochód = 1 tys zł), nie otrzyma ulgi ponieważ przychód w wysokości 11 tys przecież ponad dwukrotnie przekroczy pułap 5 tys zł, który stanowi granicę ulgi.
2) po drugie, przedsiębiorcy świadczący usługi, zatrudniający zleceniobiorców czy pracowników, również będą osiągali przychody znacznie przekraczające 5 tys zł przychodu. A przecież wcale nie muszą osiągać dochodu.
3) po trzecie, osiągając 5 tys zł przychodu, i tak koszty stałe powodują, że wypracowuje się dochód często poniżej 1,2 tys zł, czyli tego, co trzeba oddać ZUSowi.
Reasumując, miałoby to oczywiście sens, gdyby podstawę do ulgi stanowił DOCHÓD, a nie PRZYCHÓD ze sprzedaży.
W obecnej formie projektu, skomplikuje to tylko rozliczenia, ponieważ każda zmiana przychodu o 200 zł będzie skutkowała korektą rozliczeń ZUS. A jak wiemy, termin rozliczenia z ZUS przedsiębiorcy, który nie zatrudnia pracowników to 10 dzień następnego miesiąca. Z kolei zgodnie z przepisami ustawy o VAT, fakturę za dany miesiąc może wystawić do ... 15 dnia następnego miesiąca. Czyli 5 dni później. Czy ktoś naprawdę tego nie przemyślał ? Wydaje się, że przemyślał, i to bardzo dokładnie. Projekt nazywa się, że będzie dotyczył obniżenia składek ZUS, a w rzeczywistości będzie to ściema. Taka sama jak projekt, który wszedł w życie 1 stycznia br, i który dotyczył z kolei "podwyższenia" kwoty wolnej od podatku. Faktycznie, zyskał promil (tak promil) pracowników, zarabiających do 500 zł / miesiąc. 99% pracowników to nie dotyczy, a najlepiej zarabiający za to płacą, ponieważ im kwotę wolną... odebrano.